Koło łowieckie „Bażant” z siedzibą w Dzięgielowie zostało założone w marcu 1948 roku. Liczyło 18 członków, wśród nich byli inicjatorzy: Erwin Franek, Andrzej Chraścina, Andrzej Jeleśniański i Paweł Foltyn. Koło dzierżawiło tereny chłopskie na gruntach Dzięgielowa, Puńcowa, Mnisztwa, Cieszyna Bobrku i części Krasnej. Fascynaci łowiectwa swoją działalność rozpoczęli od walki z kłusownictwem i wnykarstwem. Powołali społecznych strażników – członków koła, którym przydzielono do ochrony i zagospodarowania tereny łowieckie. A nie był to mały obszar, ponieważ w 1953 roku nastąpił nowy podział obwodów i koło znalazło się w granicach i obszarze powiększonym, obejmującym wraz z lasami państwowymi 5420 ha. Zmieniła się również nazwa koła z „Bażant” na „Gwardię”.
Prawdopodobnie dlatego, iż wśród członków byli mundurowi. Wówczas do koła należało: 3 pracowników Urzędu Bezpieczeństwa, 5 pracowników więziennictwa, 6 pracowników Milicji Obywatelskiej i 3 oficerów Wojsk Ochrony Pogranicza. Na Zebraniu Walnym 17 marca 1956 roku zostało rozwiązane Koło „Gwardia”, ale na tym samym spotkaniu, część członków postanowiła utworzyć nowe (stare) koło z pierwotną nazwą „Bażant”. Liczyło wtedy 17 członków, a w skład Zarządu Koła weszli: Paweł Madzia – prezes, Jan Cieśla – zastępca prezesa, Andrzej Jeleśniański – podłowczy, Andrzej Chraścina – podłowczy, Ludwik Szweblik – sekretarz, Franciszek Kasik – skarbnik, Ludwik Lasota – gospodarz. Komisję Rewizyjną stanowili: Karol Samek, Karol Fuchs, Stanisław Dolot. Do nowo utworzonego koła w późniejszym czasie przyjęci zostali: Erwin Franek, Paweł Szarzec, Rudolf Czaja, Władysław Stonawski, Andrzej Hławiczka oraz kandydaci: Franciszek Kasik (młodszy) i Jerzy Delong. Powołany zarząd pod kierownictwem prezesa Pawła Madzi doprowadził do porządku wszystko, co było możliwe, dzięki dużemu zaangażowaniu wszystkich członków koła. Masowo tępili szkodniki, zakładali paśniki, lizawki i karmniki, budowali ambony, organizowali poletka łowieckie, zasypy dla bażantów; zajęli się odbudową pogłowia zająca i bażanta, zaś zimą intensywnie dokarmiali zwierzynę. Nawiązali współpracę ze szkołą.
Dzieci zbierały dla zwierzyny leśnej żołędzie i dokarmiały zimą ptaki. Prowadzili pogadanki z zakresu ochrony środowiska, prezentowali żywe okazy (np. lekcja przyrody z udziałem Andrzeja Jeleśniańskiego, który pokazał dzieciom żywego jastrzębia – rok 1966). Współdziałali z miejscowymi gospodarzami, znajdującymi w czasie żniw bażancie jaja. Rolnicy przekazywali je członkom koła, którzy organizowali woliery wylęgu piskląt bądź angażowali kwoki. Bywało tak, że ptaki, po wypuszczeniu na wolność, przywiązane do swojego gospodarza, często były na podwórzu wcześniej niż on sam. W 1960 roku Koło łowieckie „Bażant” jako pierwsze w powiecie cieszyńskim zawarło umowę ze Spółdzielnią „Jedność łowiecka” na odłów i sprzedaż żywych zajęcy na eksport. Koło działało prężnie. Między innymi w latach 1973-1983 wyhodowano i wypuszczono do lasu 1365 bażantów, dokonano odłowu 312 zajęcy i odstrzelono 154 lisy.
Zwierzyny łownej było dużo, stąd również udane polowania – 1925 zajęcy, 210 rogaczy i saren, 3100 bażantów, 21 dzików, 10 jeleni. Członkowie Koła podjęli walkę ze szkodnikami. Tylko na przełomie roku 1974/75 odstrzelono 126 bezpańskich psów, 76 kotów, 68 wron i 14 srok. Obecnie koło liczy 25 członków. W skład zarządu wchodzą: Kazimierz Czaja – przewodniczący, Radosław Sikora – łowczy, Dariusz Sikora – sekretarz, Marcin Wierzgoń – skarbnik. Komisję Rewizyjną reprezentują: Franciszek Kasik – przewodniczący, Edward Machej i Robert Długosz – członkowie. Wszyscy członkowie koła, podobnie jak ich poprzednicy, pogłębiają swoją wiedzę myśliwską, pamiętają o etyce łowiectwa, są twórczy, nowocześni, ale też wykorzystują doświadczenia swoich dziadów i pradziadów; żyją w zgodzie z przyrodą – pomagają, budują, ochraniają. Posiadają wiele ważnych odznaczeń za działania na rzecz zwierzyny leśnej. Nie brak im fantazji, pomysłowości, nawet zdolności kulinarnych, a pozdrowienie „darz bór” ma niewątpliwie magiczną siłę.
A teraz coś dla podniebienia:
Zając – mieszkaniec naszych pól i łąk musi przejść szereg kulinarnych mąk, by mięso najbardziej z dzikich dzikie, mogło zachwycać nasze miękkie podniebienie. Najpierw tuszka musi wisieć w miejscu chłodnym i przewiewnym, by dojrzała, skruszała i specyficznego smaku nabrała. Jak już zając na tym sznurku płakać zacznie, rozbierz mu futerko i podziel na części niezwłocznie. Comberek i skoki dla nas, a reszta trafi do pasztetowych mas. Teraz zalewę octowo-warzywną przygotuj i mięso przez trzy, cztery dni bejcuj. Zając lubi warzywa, więc ich nie żałuj, za to z octem bardzo uważaj (1 łyżka na 1 litr wody). Później mięso opłucz i gęsto wędzoną słoniną naszpikuj i na gorącym smalcu obsmażaj. Podlej wodą, winem pokrop, posól, popieprz, masła dodaj, cebulę posiekaną drobno. I jałowca ziaren kilka. Pod przykryciem do miękkości duś, podlej winem i bejcy odrobiną. Sos zagęść niewielką z mąki zawiesiną. Zahartowaną, słodką śmietankę na koniec dodaj. Z ziemniakami purée i zasmażonymi buraczkami całość podaj. Życzy wszystkim smacznego – żona znanego myśliwego.
Czy wiesz że…
 
  • w latach 1932-1938 na terenach Nadleśnictwa Ustroń, w tym i Dzięgielowa odbyły się polowania reprezentacyjne z udziałem prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego wraz z ministrami rządu i ambasadorami;
 
  • w roku 1936 na tych terenach polował Herman Göring (rozkłady na powyższych polowaniach wynosiły 300 do 400 zajęcy);
 
  • po II wojnie światowej w polowaniach uczestniczyli m.in: prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bolesław Bierut, marszałek Wojska Polskiego Konstanty Rokosowski i różni atasze wojskowi.
Myśliwi
Myśliwi
Myśliwi
Myśliwi